Dziś porozmawiamy o drodze do daczy „Sestrenskich”, a raczej do dopływu rzek Panfentiew i Wikhlyantseva, wśród mieszkańców „spodni Sestrenkin” i czy warto tam pojechać na rowerze.
Ta droga, w przeciwieństwie do większości innych wokół Kamyshin, nie obfituje w krajobrazy. Wokół są solidne pola i domki letniskowe oraz dwa małe lasy iglaste.
Ma jednak jeden duży plus, który jest jednocześnie minusem. Prawie 4 km w kierunku „Sióstr” droga schodzi w dół, więc nie musisz w tym momencie pedałować. Okazuje się mniej więcej tak: 2 km zejście, potem 300 metrów mały podjazd z zakrętem. A potem wzdłuż daczy kolejne 2 km zejścia. I oczywiście musisz zrozumieć, że w drodze powrotnej prawie zawsze będziesz musiał jechać pod górę. Warto jednak zaznaczyć, że podjazd nie jest stromy, a jeśli masz ochotę i trochę przygotowania fizycznego, możesz wspiąć się na nią na rowerze.
Kolejnym przyjemnym czynnikiem na tej trasie jest piękno, które czeka podróżnika na końcu ścieżki. Zbliżając się do samego brzegu rzeki, można zorganizować mały piknik, aby nabrać sił na drogę powrotną.
Kolejnym niezbyt przyjemnym momentem tej trasy jest to, że przy zjeździe z Kamyshin i przed rozpoczęciem zjazdu droga w całości składa się z głębokiego luźnego piasku. Nie każdy, nawet bardzo dobrze wyszkolony sportowiec, będzie mógł jeździć po tym piasku. Przygotuj się więc na chwilę do przetoczenia roweru.
Generalnie warto tam pojechać chociaż raz, nawet jeśli „Siostry” znasz jak własną kieszeń, ale jednocześnie nigdy nie jeździłeś tam na rowerze. Gdzie indziej można znaleźć 4-kilometrowe zejście, w niewielkiej odległości od miasta. Warto się postarać, aby w drodze powrotnej cieszyć się tym zejściem. A świeże powietrze rzeki, które czeka na Ciebie na mecie, doda Ci energii i sprawi, że nie będziesz myśleć, że droga powrotna prowadzi pod górę.
Istnieje również możliwość ominięcia piaszczystej części drogi wzdłuż autostrady Wołgograd. Jednak nie każdy chce jeździć rowerem po autostradzie, wydłużając swoją podróż o kilka kilometrów.